Miasto jest sloganem, mur zaś jest wołaniem. Malowanie na murze ma na celu zburzenie go. Wpakowanie się z butami do ludzkich mieszkań. Jest wołaniem, o przebudzenie, uważnosć. Próbą otwarcia getta - miasta, mieszkania. Próbą nawiązania dialogu (wprost?), z mieszkańcami. Mówi do nich teraz, narzuca się i zmusza by rozmawiać. Jest wołaniem o powrót do życia i wołaniem o i do człowieka.
Kamienne tablice, mruczące wśród smogu, irytujące, dewastacyjne, krzyczące, nieposkromione, przekorne, ulotne a trwałe, nibyfreski, nibysztuka, głosy.
Tym samym pojęcie mural traci swe znaczenie, staje się częścią kapitalizmu i wołaniem o pieniądze.
Zdjęcia zebrane podczas spaceru, mysli też. Dziękuję Seth.
niedziela, 15 czerwca 2008
wtorek, 10 czerwca 2008
W jedwabnej sepii
Była taka wystawa w maju w Zachęcie - "Po Jedwabnem" Zoski Lipeckiej. Nie jestem fanem instalacji video. Twórczosc powiedzmy "głęboka" w instalacjach video nakazuje mi czytać tytuły, co mnie sciąga na ziemię, nie bardzo to lubię. O tej napiszę bo chciało mi się przeczytać tytuł - gratulacje. Zofia pokazuje reakcję ludzi na Zeznanie Szmula Wasersztajna. Znajduje się ono w książce Grossa "Sąsiedzi (...)". Zosia zas komentuje swoją pracę tak "Po Jedwabnem jest tragicznym pytaniem, bez odpowiedzi, o to, co w człowieku nieludzkie". Dla mnie to rozmowa o cierpieniu. Co robimy by je zadać i jak cierpimy słysząc, że je zadano. Ociera się to o Levinasowskie radykalne zło, ktorego korzeni szukał.
Subskrybuj:
Posty (Atom)